piątek, 24 grudnia 2010

Prawdziwa TRADYCJA

Na razie świętujemy.
Ale niebawem powrócimy do naszego Klubu z tej  zagranicy .
Bo też trudno tam wytrzymać !! Taką rudą wódę piją, na myszach.
Jak mówił Robuś: umęczeni w końcu wrócimy do Klubu z własną wałówką,
zwłaszcza Pan Jan, który podwawelską, pierogi i bigos przygotuje.
Powrócimy, furą lub samolotem
być może bez zbędnych historii na przejściu granicznym.
Nie ma co zbyt wiele latać.
Zresztą wiemy - dla ratowania swojej gromadki urwisów
Prezes posunąłby się nawet do wyrwania kartek z paszportu - gdyby to było konieczne.
Dzięki Panu Bogu Najwyższemu,
żadnych kartek ja w twoim paszporcie
byś był ze mną - wyrywać nie muszę.

Dlatego, składając świąteczne życzenia, Zdzisław Dyrman przypomina:
Najpóźniej w pierwszy dzień po świętach,
należy paszport zwrócić !
W porządku ! Można jechać !






PS: Do życzeń dołącza się Inkasent.
(zobaczymy ile tu się nabiło...)

czwartek, 16 grudnia 2010

Za młody na Heroda (fraze ałgurale)

Pewien mało znany reżyser, Jan Hochwander, niezbyt popularny w teologii,
wypowiedział kiedyś takie słowa:
idź ... zobacz co jest dzisiaj na obiad w bufecie...

Ujadanie myśliwskiej sfory i strzelające korki szampanów nie są w stanie zagłuszyć nadciągającej burzy.
Przyjrzyjmy się zatem bolesnej prawdzie o sanacyjnej rzeczywistości.

Tak, nie są w stanie! Zdzisław starał się oddać tę atmosferę.
Przed oczyma - jakby na filmie - przewijały mu się kolejne scenki.
A film jest najważniejszą ze sztuk...

Stach dopiero co odleciał do Londynu. Pożegnaniom nie było końca.
Bardzo Cię polubiłem chłopie ... musisz kiedyś do nas wpaść.
Wzruszenie ogarnęło Zdzisława na samo wspomnienie czułości Prezesa!

Rzeczywiście, Prezes nie tylko jest  w tych sprawach dbający,
ale też jaki on uczciwy!
O tak, w tym roku szczególnie można było tego doświadczyć.

Czasem, to aż oczy bolały patrzeć jak się przemęcza!
W maju nie pojechał na I komunię do siostrzenicy, żeby nas tylko prowadzić.
Zdzisław dokładnie pamiętał te wydarzenia.
I to poświęcenie, z jakim walczył o członkostwo w Klubie
dla tych, którzy już, już mieli wyjeżdżać za granicę...

Zdzisław odtwarzał w pamięci wydarzenia sprzed kilku miesięcy.
Najważniejsze to chyba jednak OKNA.
Śmiało możemy wyobrażać sobie, co też przebiegnie w naszym Klubie
za trzydzieści lat...

Zdzisław sie rozmarzył;
zrozumiał, że dla takiego Prezesa to nawet 500 złotych warto było poświęcić.
Przecież towar kosztuje, tak ?! 
Całe szczęście, że razem możemy korzystać z naszego konta.
Mamy pełne zaufanie do Prezesa. Wszyscy do wszystkich.

Nie, Zdzisław nie chciał byc kontrowersyjny.

Stąd też wieczorne zgrupowanie całego Klubu miało ogromnie sentymentalny wymiar.
Oto prawdziwa Twarz Prezesa! On jest taki mądry!
Co prawda - nie było może tak wystawnie jak w ubiegłych latach
no ale inwestycje do czegoś zobowiązują!
Nie zabrakło prezentów - to przecież Tradycja, jeszcze od przed wojny.
W rogu - choinka z plantacji eksperymentalnej.
Dwieście trzydzieści sztuka. [to jest pan trzy dychy do przodu].
Ładny krzaczek.
Były pieśni, taniec, była nawet wietnamska magia,
był też i zamęt, grubymi nićmi szyty. To też taka Tradycja jest.
Była oczywiście przebitka zająca na gruszy, i korytko świniowe...


Po ceremonii w świątecznie przybranej stołówce
klubowicze udali się dooo raady zakładowej (nr 404, "U Robusia"),
gdzie dostali wiązanki ślubnych kwiatów.
Wszyscy wzruszeni faktem, że są świadkami narodzin nowej, świeckiej Tradycji.

PS.: Wiadomość świąteczna dla wszystkich miłośników Prezesa
Można już zamawiać pakiet poniedziałkowych katechez z roku 2010.
Wymarzony prezent!