10:0 dla Gwardii...
Chyba nie tak wyobrażaliśmy sobie walkę o czołowego napastnika Klubu "Tęcza".
Czyżby Prezes już nie był tak bardzo dbający?
Choćby jakiś puchar na zachętę. A tu nic.
Okazuje się, że gracz sam musi szukać sobie sponsora!
Nie jestem specjalistą,
ale z koszykówką i sportem ma to już coraz mniej wspólnego...
A może trzeba było dać podwawelską?
Wszystko wskazuje na to, że zawodnik Stanisław Paluch
przejdzie do Klubu "Ninczen" Warszawa.
Być może Prezes poszuka dublera, lub kogoś bardzo podobnego.
Tymczasem w naszym kąciku filmowym
prezentujemy kolejny język - tym razem zdecydowanie mniej idiotyczny.
Pardon. Ich keine .... po polsku ... gawarit.
Ot się porobiło.. Człowiek na chwilę do świata wyjedzie, a tu już Warszawa zburzona, wihor i te sprawy! Nie wspominając o żonie niewiernej, która wcześniej właściwie była wierna, tylko przez niewierność i niedowiarstwo męża stała się niewierna.. i to z mężem innej żony - na szczęście nie Zofii!!
OdpowiedzUsuńByć może Prezes myśli o transferze 300% kadry - nie wiem, czy my jesteśmy gotowi na taki krok. Trzeba uważać bo coraz więcej zdjęć na tablicy: Tych klientów nie obsługujemy!
Na szczęście, tak po celebracji przychodzą myśli dobre i do wiary przynaglające "Święta Tereso!" Znaczy, że wszystko może być dobrze. Zresztą nie przemęczajmy się - albo praca, albo jedzenie! Nie wiem, nie wiem, nie wiem..
ale chociaż inicjały podajcie!
OdpowiedzUsuńnince Warszawa kopcolosung...
Oz mundyo hoz! Jak widać dwa narody a jedna historia i jednakowe podejście do rozwiązywania życiowych problemów. Bez Palinki tobyśmy chyba nie dali rady przeżyć tego cośmy przeżyli. A co do transferu to jeszcze nic nie wiadomo, ponieważ niespodziewanie pojawiła się ''oferta ostatniej chwili''. Nie chce być kontrowersyjny, wszyscy dla wszystkich, ale mogę powiedzieć to, że wczoraj wieczorem przyszła pewna propozycja od jednego z francuskich klubów. Papiery już poszły zobaczymy tylko, czy PZKosz zgodzi się na kolejny zagraniczny wyjazd. No bo wiadomo, że są plusy, tylko chodzi o to żeby te plusy nie przysłoniły minusów. Jedno jest pewne to mój ostatni sezon w ''Tęczy''.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak grenuji... Strasznie mi miło!
OdpowiedzUsuńWariacki kraj, kapitalistyczny, ale dobrze że oferują pomoc.
Niech nam do tego czasu jakiś sznycel prześlą.
A może by tak coś z Londynu?
Prezes chyba powoli zaczyna zdawać sobie sprawę ze strat,
jakie poniesie Klub "Tęcza" w tym roku.
Czy będzie jeszcze jakieś życie na osiedlu?? W przyszłości?
Podobno na czerwcowe uroczystości w Radzie Zakładowej
już przygotowywane są pożeganalne atrakcje:
mają być wyścigi kotów przebranych za zające,
przenoszenie węgla w kubełkach,
picie wody brzozwoej na czas,
konkurs wyrywania kartek z paszportu,
zaciąganie warty honorowej przy parówkach,
oraz odszczekiwanie się swoim prześladowcom.
no coż.. to już nie będzie ten sam Klub co kiedyś! Coraz mnie będzie nas, Polaków!! A przecież każdy kg obywatela jest szczególnym dobrem narodu.. Proszę uważać i nie przesadzać z grenui! Wykorzystajmy dobrze ten sezon, zgrupowania, treningi - szczególnie warty honorowe przy parówkach zapowiadają się obiecująco, o wodzie brzozowej nie wspomnę, bo co na to Robuś!
OdpowiedzUsuńMyślę, że musimy sobie dać czas, posłuchać p. Koracza i zobaczymy jak się Prezes postawi na zakończenie.. może to także będzie jakiś znak, że leci w dół?? W sumie gdzie ma jechać? W bok??!
No na samej górze to siedzi Pan Minister,
OdpowiedzUsuńto wiemy.
Ona jest bardzo dobra, ta koncepcja,
ale dlaczego Prezes ma pruski mundur na sobie?!!!
Leci w dół, Pan Jan nie może pamiętać,
ale my pamiętamy świąteczne zgrupowanie,
a wcześniej wizyte grupy FUCK`US.
Więc tym bardziej mnie dziwi fakt,
że o sprawdzonego zawodnika Prezes nie zabiega.
Toż to czyste pieniądze.
Po co robić dziadowskie oszczędności na sto - dwieście tysięcy,
żeby nas byle łajza z kontroli wzięła za tyłek?
Rok, najmniej rok...
Każdy w życiu ma jakieś marzenie, czegoś pragnie,
o czymś myśli, coś co lubi, co chciałby jeszcze raz zobaczyć, usłyszeć...
Wykorzystamy dobrze czas, warty honorowe będą częściej,
a tymczasem - piosenkę pana Koracza "O zdrowiu" zechciejmy wspólnie zanucić:
Ej, Panowie, coś wam powiem
Lub zaśpiewam raczej,
- Nie ma to jak zdrowie - powiem,
Wiecie co to znaczy!
Kiedy boli ręka, głowa,
Ucho, oko, udo, noga,
Każdy wtedy kwili, jęczy,
Czy to warto tak się męczyć?
Czy to warto prochy ćpać?
Czy to warto leki pić?
Plaster, maść na siebie kłaść?
Czy w ogóle warto żyć?
Warto, ale po co zwlekasz?
Poproś niech cię zbada lekarz!
Służba zdrowia, służba zdrowia,
Ciągle w stanie pogotowia.
Cały czas leczy nas,
Cały czas złe choróbska goni w las!
- Można to zrobić ciszej??
OdpowiedzUsuń- Nie, ale można zrobić głośniej, jeśli szanowne państwo sobie życzą..
Nie jesteśmy gotowi na stratę 3 i koma 7 najlepszego zawodnika, ale jesteśmy gotowi na stratę 300% Prezesa! Co mi zrobisz jak mnie złapiesz??
A Pan Koracz to już wszystko nam tutaj wyśpiewał: dziś wizyta Pierwszego Ministra w Klubie! A dlaczego? Bo jak sam przyznaje: "Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę". No i pięknie! Nie lada okazja, by się korzystnie zaprezentować. "Tak wtedy też tak samo, pamiętam: telefon dzwonił, dzwonił, dzwonił tak, jakby chciał, żeby go ktoś odebrał, no! A ta pajęczyna to tak samo wisiała, jak wtedy, jak ten poprzedni PREZES miał zlecieć" Zdzisław już od wczoraj sprząta, a Pan Jan nawet do biblioteki nie pojechał, by uczcić tę nową, piękną, nie-świecką tradycję! Szkoda tylko, że Trener 2 klasy na zgrupowanie do Reggio wyjechał, bo i on w tym pięknym chciałby wziąć udział. Tak więc mamy pełne zaufanie-wszyscy do wszystkich: "Ja bardzo przepraszam, ale podejrzenia panów są całkowicie bezpodstawne. Ja niczym nie ha... ha... handluję. Ta pani przyszła w tym kożuchu i w nim wychodzi...". Tylko niech Minister pamięta: Podstawowe zasady higieny są takie, że jak się wchodzi, to się puka. A na koniec dla Pana Jana: "Dziecko Chińczyk i dziecko Japończyk to się niczym od siebie w ogóle nie różnią. - No, tylko nazwą zasadniczo - Chińczyk i Japończyk. - Chyba tylko jak Chińczyk jest chłopiec, a Japończyk dziewczynka to się różnią od siebie. Płcią. To wtedy już tak jak u ludzi". CZUWAJ!
OdpowiedzUsuńNo kto by się spodziewał, kontrol jednak przyjedzie,
OdpowiedzUsuńa myśmy właśnie z tragarzami przechodzili - więc tego buddę i tego kossaka...
Do sypialni.
Pajęczyn już żadnych nie ma,
to może już i Prezesa nie będzie?
Myślę że Robuś słusznie powiązał fakty.
I całe szczęście, że Prezes kolacji nie będzie musiał przygotowywać.
Już nawet grenuji by nie starczyło.
Jako że MINISTER je we wiosce - to pewnie wojna będzie.
Przed wojną też był!
Zupełnie NOWA tradycja.
Co się w związkach zawodowych urodziła.
I to ani nie Chińczyk, ani nie Japończyk.
No cóż - jest niemały zamęt,
ale z prawdziwą przyjemnością melduje Panu Trenerowi
że cała brygada młodzieżowa spisuje się na medal,
a nawet na puchar!
Nasz klub dziś późnym popołudniem odwiedziła delegacja zaprzyjaźnionego Zakładu Pracy z Gniezna. Stojący na jej czele prezes wywarł pozytywne wrażenie na wszystkich swą pełną serdeczności postawą, ale zapomniał o ważnym elemencie każdej wizyty, czyli misiach - o tym rudym i tym z czapeczką. Pozostaje więc przypuszczenie, że pani ekspedientka musiała jeść w czasie kiedy pragnął on dokonać niezbędnych zakupów, bo jak donoszą osoby znające temat: prezes z Gniezna, zresztą jak każdy porządny i szanujący się prezes, jest w tych sprawach bardzo dbający.
OdpowiedzUsuńNo tak Panie Janie kochany, niepotrzebnie nakręcaliśmy aferę z fałszywym bratem.
OdpowiedzUsuńOkazuje się że tam jeszcze bardziej garują niż u nas.
I pewnie z tego powodu Minister żadnego misia nie przywiózł.
Nie każdy Minister lata z podwawelską, a już na pewno nie z dwoma misiami
(mimo że zasadniczo pobieżenie - braku dbałości zarzucić tu nie można;
powiedz mi jedną, a dam ci wypić całą butelkę koniaku!).
Możemy jedynie liczyć na Trenera 2giej klasy, który jak zwykle
jest odpowiedzialny za mecz, za wyjazd, za wszystko
i z każdego zgrupowania coś nam dobrego przywozi.
Pozostaje tajemnicą poliSZNYCELA (???)
o czym przez 20 minut rozmawiał Prezes z Ministrem.
Dowiedzieliśmy się tylko, że ma iście hiszpańską twarz.
Prezes dotychczas nie poleciał,
i być może, jak to określił już wcześniej Robuś, nasze podejrzenia
były całkowicie bezpodstawne.
Ponieważ cicho tutaj, nauka trwa lub poza Klubem, abyśmy się trochę nad tym światem zastanowili, z cyklu: "Ukradli tobie pierścień, ukradnij komuś i ty, ja ukradnę!"
OdpowiedzUsuńhttp://www.archidiecezja.pl/pl/aktualnosci/skradziono_pierscien_kard_wyszynskiego.html
Władca pierścieni jakiś??
A może tak kradną, bo Pierwszy Minister z Gn po Rzymie lata-dziś wczesnym rankiem był widziany przez grupę mrotecką w towarzystwie Pierwszego Ministra z Cracovie w Grotte Vaticane...
OdpowiedzUsuńMożemy mieć jedynie nadzieję
OdpowiedzUsuńże ten zniknięty pierścień
zawrze jeszcze mocniej nasze szeregi!
A tymczasem >> zapraszam na nowy post.